Rodzicu, sam sobie wymyślasz problem
Odpieluszkowe zapalenie mózgu niektórym rodzicom kompletnie odbiera zdolność logicznego myślenia. Uznają oni bowiem, że różne sytuacje, które ich spotykają, to nie ich wina.
Okazuje się, że na wiele rzeczy można mieć realny wpływ.
Niestety rodzicu – tak to już jest, że to TY odpowiadasz za bezpieczeństwo dziecka!
Dużo problemów dorosły stwarza albo wymyśla sam.
1. „W trakcie jazdy niestety pasy się robią luźniejsze”
To jest realny problem. Pani mówi, że pasy same się luzują w trakcie jazdy i dziecko wyciąga ręce. Obwinia przy tym fotelik, bo co to za fotelik, co się pasy luzują? Gówno jakieś pewnie.
Heloł… pasy się same nie luzują CHYBA, że są źle zapięte.
Nie no serio wystarczy pomyśleć, że pasy powinny być mocno naciągnięte. Biorąc jednak pod uwagę, że większość społeczeństwa źle zapina własne pasy, to czemu miałabym wierzyć, że dziecku zostaną poprawnie zapięte?
Ludziom się wydaje, że wsiądą do auta wyposażonego w poduszkę powietrzną i pasy i w magiczny sposób lądują w ultra-bezpiecznej bańce, która ochroni ich przed udziałem w wypadku. Tak – przed udziałem w wypadku. Bo przecież 95% moich klientów twierdzi, że wypadek ich nie dotyczy.
Otóż pobudka moi drodzy – wypadek dotyczy każdego. Pasy dotyczą każdego. Pasy trzeba zapinać mocno. Swoje, żony, męża, matki, teściowej (tak, jej też) i dziecka.
2. Fotelik jest do dupy, bo buja się / lata po kanapie
Fotelik nie jest do dupy (no chyba, że kupiony jest w biedrze, to rzeczywiście jest). Kanapa też nie jest do dupy (chociaż w sumie to służy do siedzenia)
Ten konkretny fotelik na tej konkretnej kanapie jest do dupy! Bo nie pasuje.
Bo daliście sobie wcisnąć bzdurę albo bez zastanowienia kupiliście przez neta.
Wyobraźmy sobie, że fotelik to but. Zakładacie go na nogę [ustawiacie na fotelu], wiążecie sznurówki [zapinacie zgodnie z instrukcją], oceniacie czy jest wygodny i czy nie obetrze wam stopy [sprawdzacie stabilność, kąt itp].
Niby taka pierdoła, a przecież buta nie kupicie w necie, bo boicie się, że będzie was obcierać. Czemu w takim razie kupujecie w necie coś, co ma uratować waszemu dziecku życie?
3. Dziecię „nie lubi” jeździć w foteliku
Okej, zrozumiem dziecko w wieku 2-3 lata i starsze, które MÓWI i jest w stanie powiedzieć, że tu ciśnie, a tam uwiera, ale niemowlak? Bo to najczęściej niemowlaki „nie lubią jeździć”.
Uwaga odkryję amerykę teraz – niemowlaki nie mówią 😉
Gdyby jednak ewolucja sprawiła, że zaczną mówić, to ja pierwsza chcę wiedzieć co mają do powiedzenia 🙂
Niemowlakom obojętnie. To rodzice uważają, że wiedzą najlepiej w imię zasady „znam swoje dziecko”.
Dlaczego właściwie dziecko płacze w aucie? Hmmm… można domniemywać, że mu niewygodnie. Może być też gorąco. Może boleć brzuch. Może mieć pełną pieluchę albo świeże odparzenie. Może być tysiąc powodów dla których dziecko płacze. Czasem rzeczywiście przez fotelik, bo przyciasno, bo mało widać, bo właśnie jest na etapie siadania, a tu mu leżeć każą.
Ależ oczywiście, że zdarzają się sytuacje, że zmiana fotelika pomaga i dziecko nagle z dnia na dzień staje się potulne jak baranek, różowe i puchate jak na amerykańskich filmach.
Wmawianie sobie jednak, że wie się czemu dziecko płacze w foteliku to jak typowanie szóstki w totolotka. Czasem wystarczy, że maluch podróżuje w innej pozycji i najzwyczajniej jest zbyt zaaferowany tym co widzi, żeby mieć czas płakać 😉
Aby dziecko było bezpieczne musimy zapewnić mu bezpieczny i pasujący fotelik, poprawny montaż i odpowiednie zapięcie pasów. Tak niewiele, a ratuje życie!
I to ty rodzicu jesteś odpowiedzialny za dziecko. To ty musisz zapiąć odpowiednio pasy w foteliku. To ty musisz zapiąć właściwie fotelik. To ty musisz zadać sprzedawcy wszystkie możliwe pytania na jego temat. To ty musisz się nauczyć jego montażu. Nie ja, bo ja to już umiem.
To dzięki tobie dziecko będzie bezpieczne.
A teraz (jeżeli tego jeszcze nie zrobiłeś) znajdź dobry sklep w swojej okolicy i poproś o sprawdzenie fotelika i instruktaż!
Jeden komentarz
Jacek Cieśla
Fajnie napisane, dodaję do „często odwiedzanych”
😉