O wszystkim i o niczym

Niebezpieczne pseudo foteliki i akcesoria, czyli internetowe zło

Udało mi się wygooglać najgorsze pseudo foteliki, jakie są do znalezienia w internecie. I ludzie serio to kupują.

Te „foteliki” dostać można na zagranicznych stronach zakupowych i za parę dolców ściągnąć do Polski. Dodam tutaj może, że te pseudo foteliki, czy wisiadła samochodowe nie posiadają naszej homologacji i są w Polsce zwyczajnie nielegalne.

Zaczniemy od klasyka, który każdy pewnie chociaż raz widział w necie.

Ten wynalazek jest tani,przenośny, kompaktowy, lekki… Same zalety, prawda?

Nie wiem jaką owsiankę trzeba mieć zamiast mózgu, żeby uwierzyć, że ten oto „fotelik” ochroni dziecko w podróży. Przecież to nic innego jak kawałek szmaty i kilka pasków…

Na szczęście ktoś zrobił mu crashtest przy prędkości 50km/h i myślę, że jego obejrzenie rozwieje wszelkie wątpliwości.


Wynalazek numer dwa – pasek zamiast fotelika.

To już jest totalne szaleństwo. Jakim cudem ludziom wydaje się, że kawałek paska z klamerką i rzepem ochroni ich dziecko?
Za chwilę zaczną się pytania i wątpliwości. No przecież lepsze takie coś do taksówki, niż nic. Szczerze? Wolałabym iść z buta, niż zainstalować to przy moim dziecku.
Nie do końca rozumiem, dlaczego rodzice przedkładają względy finansowe ponad życie i zdrowie dziecka. Żeby było zabawniej to podobne wynalazki można znaleźć w markecie czy nawet drogerii, gdzieś między karmą dla kota, a nocnikiem.

Wynalazek dwa, wersja beta. Zamiast paska kawałek materiału i napy.

Idea tych dwóch cudów jest taka, żeby pas nie szedł dziecku po szyi. Niestety pas po zamontowaniu tego ustrojstwa idzie po brzuchu. Tak więc zamiast obcięcia dziecku głowy, wybieramy zmiażdżenie narządów wewnętrznych.

Dla porównania tak wygląda poprawnie zapięte dziecko w pełnym foteliku.


Kolejny przykład to coś, co można kupić w Polsce – Mifold. To jest taki podręczny poddupnik, który sobie w torebuni można nosić. Sama idea fajna, bo zawsze się ma to przy sobie. Niestety crashtesty wykazały, że jednak nie jest to dobry wynalazek i ADAC nie ocenił go pozytywnie (https://www.adac.de/infotestrat/tests/kindersicherung/mifold_grab_and_go/default.aspx)


Szukając przykładów w internecie znalazłam tyle idiotycznych wynalazków, że dostałam migreny. Dmuchane poddupniki, foteliki chowane do torebki, plecako-foteliki czy kamizelki poprawiające prowadzenie pasa. Nie wiem co jest gorsze – to, że komuś przychodzą do głowy tak durne pomysły, czy to, że ktoś to chce kupić.

O tym dlaczego poddupniki, właściwie w każdej formie są złe, pisałam tutaj:

Fotelik, podstawka czy bez niczego? Jak przewozić starsze dziecko?

Dotrwaliście? O ile poprzednie wynalazki w Polsce nie są popularne (poza Mifoldem, który ma europejską homologację i można go u nas kupić), o tyle ostatni już niestety tak.

Panie i Panowie… Werble. Oto opaska na opadającą głowę!

Opaska ma za zadanie trzymać głowę dziecka, żeby nie opadała.

I teraz wyobraźmy sobie wypadek z taką opaską. Mi do głowy przychodzą dwa scenariusze, najpierw jednak pragnę przypomnieć, że podczas zderzenia czołowego głowa zostaje gwałtownie wyrzucona do przodu (dotyczy foteli ustawionych przodem do kierunku jazdy)

Pierwszy przypadek – opaska zsuwa się na szyję dziecka. Dziecko leci do przodu, a opaska zaciska się na szyi.

Drugi przypadek – opaska zostaje na miejscu. Podczas wyrzutu głowy do przodu opaska zatrzymuje głowę. Klatka piersiowa i szyja dalej lecą, a głowę zatrzymuje pasek materiału. Pomyślcie co dzieje się np. z odcinkiem szyjnym kręgosłupa.

Nie polecamy opasek, szalików, sznurków czy innych cudów. Jeżeli głowa w foteliku leci do przodu i nie da się tego poprawić korygując ustawienie fotelika, warto skorzystać z atestowanych poduszek stabilizujących.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *