
VTI w Szwecji – event z marką BeSafe
VTI, czyli The Swedish National Road and Transport Research Institute znajduje się w Szwecji w miejscowości Linköping ok. 2h drogi od Sztokholmu.

Do Szwecji przyjechałam wraz z 50 inymi osobami na zaproszenie marki BeSafe. W samym VTI spędziliśmy 6h, w trakcie których dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy o testowaniu fotelików samochodowych.
Już zwiedzanie laboratorium dostarczyło nam wielu ciekawych informacji. Przygotowano je dla zwiedzających, więc można tam zobaczyć m.in. ważącą 357 kg makietę łosia. Pozwala ona testować spotkanie z tym skandynawskim zwierzem, co mogliśmy zaobserwować na monitorach (niestety nie mam nagrania z tego testu).


W VTI jest także specjalny ciężki kask, który służy temu, aby zobrazować sobie ile może ważyć głowa dziecka. Nie od wczoraj bowiem wiadomo, że głowa noworodka jest nieproporcjonalnie ciężka w stosunku do reszty jego ciała.


Dalej stał symulator dachowania, czyli specjalna konstrukcja, na której montuje się fotelik z manekinem i obraca. Kiedy manekin wisi już głową w dół jest dodatkowo obciążany masą o wadze czterokrotności jego ciała.

Największą uwagę, poza oczywiście samym torem testowym, przykuła wystawa starych fotelików samochodowych. Były tam modele z początków fotelikowania oraz trochę bardziej aktualne modele. Co ciekawe i smutne – niektóre z nich niestety nadal są w użyciu, bo widuję je na mieście.






Testy w VTI
Jan Wenall – inżynier od bezpieczeństwa zderzeniowego w VTI – opowiedział nam o historii instytutu oraz o badaniach wypadków z udziałem dzieci, jakie przeprowadzał we wcześniejszych latach. Uczył nas jak zapinać poprawnie pasy oraz wyjaśniał tajniki testowania fotelików samochodowych (oczywiście nie wszystkie, bo wiele rzeczy jest super tajnych).


VTI to dokładnie ta instytucja, która robi Test Puls, zwany najbardziej rygorystycznym testem dla fotelików samochodowych. Dlaczego? Otóż jest on robiony z większą prędkością niż pozostałe testy, a w dodatku tzw. „stopping distance” jest krótszy o 10 cm od tego znanego nam z testów homologacyjnych. Stopping distance, czyli dystans zatrzymania jest to odległość jaką pokonuje testowany fotelik od momentu zderzenia do jego zatrzymania i wynosi on jedyne 50 cm. Z kolei ławka z przypiętym fotelikiem porusza się z prędkością 56 km/h.
Ciekawostka – wypadek przy prękości 50km/h odpowiada upadkowi z wysokości 10m.
Tutaj można zobaczyć sam Test Plus w normalnym i zwolnionym tempie:
https://youtube.com/shorts/5JeObmcI_dM

Aby dostać Test Plus należy spełnić serię kryteriów. Jednym z nich jest brak możliwości obrócenia fotelika przodem, bo siły działające na siłę podczas zderzenia czołowego są w przypadku foteli przodem zbyt duże i taki fotel zwyczajnie testu nie zaliczy. Fotelik musi też mieć zaliczony test homologacyjny, czyli oznacza to, że jest już po testowaniu zderzenia czołowego oraz bocznego w przypadku foteli z UN R129.
VTI póki co używa jeszcze manekinów starszej generacji P. Mają już zamówione nowocześniejsze manekiny Q, które dostarczą o wiele więcej informacji o zderzeniu.


Ciekawostka – Test Plus powinien być powtórzony co najmniej raz w roku lub co 5000 wyprodukowanych sztuk. Wszystko dlatego, aby mieć pewność, że produkt, który trafia na rynek zachował jakość z pierwszego testowania.
Był też oczywiście czas na pytania. Bardzo podobała mi się odpowiedź na pytanie „który fotelik jest najbezpieczniejszy?” – odpowiedź brzmiała „dopasowany do dziecka i do samochodu„, czyli dokładnie tak, jak ja powtarzam od lat.
Okazuje się bowiem, że nawet najbezpieczniejszy fotelik, ale źle dobrany i źle zamocowany w samochodzie może wyrządzić wiele krzywdy.

Na koniec przedstawiciele Marki BeSafe zaprezentowali nam nowy model fotelika – BeSafe Stretch, o którym już jakiś czas temu mogliście przeczytać tutaj.




